sobota, 16 grudnia 2017

Primum gradum tarde

Dzień dobry wszystkim <3 
Kocham Was <3 

*****

Złapałem ją sprawnie w locie i zgiąłem kolana, tuląc do siebie jej malutką sylwetkę, podczas lądowania na miękkim śniegu. Cmoknąłem ja w myślach w czoło i uśmiechnąłem się w jej ulubiony sposób, tylko żeby zobaczyć jak to odwzajemnia. 
- Wariatka - odsłoniłem ząbki, puszczając ją nagle na wielką kopę śniegu i wybuchając śmiechem na jej zdezorientowaną minę i całą ją w śniegu. Odchyliłem się szybko na zdeformowaną śnieżkę, tylko bardziej się śmiejąc. W końcu z ulgą usłyszałem tez jej melodyjny chichot, i pomogłem jej wstać i otrzepać się ze śniegu. 
- Ek chem, oczy to ja mam tutaj, mój drogi panie -powiedziała wesoło, unosząc mój podbródek gdy oczy za długo zatrzymały się na jej dekolcie. Zmarszczyłem się, mrucząc pod nosem. 
- Ale tamto masz równie śliczne...! 
- Wiem - zaśmiała się i odwróciła, wcześniej chwytając mnie za rękę i zaczynając ciągnąć nie-wiadomo-gdzie-zwiedzać-świat. A ja poleciałem za nią nie-wiadomo-gdzie-zwiedzać-świat jak szczeniak z wywalonym jęzorem. 

*****

Przeciągnąłem się, zaraz znów sprawnie wskakując na drążek i podciągając się kilka razy. Nie celowo zdjąłem koszulkę, po prostu przy 3 stopniach mi gorąco. Nie zdjąłem jej specjalnie. 
- Oooooh tak tak tak - usłyszałem z boku od kilku dziewczyn, uśmiechając się pod nosem i znów napinając wszystkie mięśnie podczas unoszenia. Jednak wzrokiem szukałem burzy idealnie ułożonych blond włosów, świecących złotem pod słońce. Jestem też całkowicie skłonny uwierzyć, że wciska sobie złoto do szamponu. 
- Jezu, Ethan - spojrzałem znów w dół, na brunetkę patrzącą na mnie maślanym wzrokiem i zrobiłem sprawne salto, zaraz zeskakując na ziemię. 
- Nie Jezu, wystarczy Ethan - puściłem jej oczko i z uśmiechem zarzuciłem czarną koszulkę, ruszając na poszukiwania tej niezdary. W rzeczywistości jest bardzo nie niezdarą, ale tworzy jej się taka przeurocza zmarszczka na czole jak ją tak nazywam. 
A nie, sorki, nie mogę używać słowa "zmarszczka", bo raz już przez to oberwałem. Moe włosy też. Brrr. 
- Uważaj jak łazisz, gorylu - usłyszałem syknięcie z dołu i od razu tam spojrzałem, uśmiechając się szeroko. Zauważyłem moją zgubę w upapranych spodniach, robiącą szybką serię brzuszków w imponującym tempie, i mimo pełnego wiatru, ćwiczeń, potu, gałęzi i wszystkich innych niesprzyjających warunków - z nienaganną fryzurą. Usiadłem obok niej, zatrzymując ją w pół ćwiczenia i pochyliłem jej się do ucha. 
- Świetnie byś wyglądała robiąc te brzuszki w bikini - mruknąłem zawadiacko, prostując się zaraz. Ona chwilę popatrzyła przed siebie, zaraz uśmiechając się słodko i sama się wyciągając do mojego ucha. 
- Pewnie to sobie wyobrażasz za każdym razem jak bierzesz żel i idziesz do łazienki, nie? - mruknęła z chrypką, wstając sprężyście i celowo schylając się tuż przede mną by poprawić (nie rozwiązaną) sznurówkę. Wyprostowała się z gracją i zaczęła pewny, szybki bieg przed siebie po wyznaczonym torze. 

*****

Otworzyłem gwałtownie oczy i kaszlnąłem głośno, siadając szybko. Zaraz tego żałując znów się położyłem na gruzie, przewracając się na brzuch i próbując uspokoić szalejące płuca. Po dłuższej chwili wstałem powoli, spluwając masą zabrudzeń gromadzących się w gardle rzez cały ten czas, i otrzepałem się z kurzu. Wychyliłem głowę przez otwór w ruinach i odetchnąłem głębiej. Sprawdziłem prawie puste kieszenie i wyszedłem powoli z budynku, a raczej jego szczątek. Przeciągnąłem się, nie ruszając ręką na której rękaw zniszczonej bluzki był pełen zaschłej już krwi. Rozejrzałem się powoli i już miałem iść dalej, po czym zauważyłem ruch kątem oka w przeciwnym budynku, Zamrugałem kilka razy, bo dałbym sobie zdrową rękę odciąć że była to burza rudych włosów należących do całkowicie żywej właścicielki. Bez sekundy zawahania ruszyłem w tamtą stronę. 

czwartek, 14 grudnia 2017

Difficile initiis


PIĘĆ DWA PÓŁTORA JAKIŚ CZAS TEMU

- Nudny jesteś - przechyliłam głowę, chuchając na czekoladową grzywkę, obracając ołówek między palcami i rzuciłam przepraszająco-ironiczny uśmiech w stronę chłopaka usilnie próbującego rozbawić mnie żartami bądź tańcem. 
- Mam pomysł! -klasnęłam w dłonie, uśmiechając się i wstając, nie pozwalając się speszyć jego karcącym spojrzeniem i zaraz rozglądając się po całkowicie innej scenerii, pięknych, wysokich, ostrych szczytów, jednocześnie stojąc na jednym - czyż to nie jest znacznie piękniejszy widok? 
- Oh, na pewno - zamruczał pod nosem, otrzepując kolana i unosząc głowę - Nie mogłaś się doczekać, co? 
- Mym. - odsłoniłam ząbki w uśmiechu, wybuchając głośnym chichotem, z całkowitą świadomością że zmiękczy to jego nastawienie. 
- Uhh... - pokręcił głową, z łagodniejszym wyrazem twarzy i początkującym uśmiechem. Just like I said! 
- Oj, nie bądź taki, chodź - wyciągnęłam do niego rękę. Zmrużył ostrzegawczo oczy, jednak splótł ze mną palce, na co na moje usta wkradł się psotny uśmieszek. - Pstryk - odsłoniłam znów ząbki, odpychając się od podłoża i zaczynając razem z nim spadać w dół.

*****

Rozczesując powoli blond kosmyki, patrzyłam w lustro na ślady siniaków i strupów, uśmiechając się dumnie pod nosem. Sprawnie zaplotłam zwartego warkocza i zwinęłam go, żeby nie odpadał na ramiona. Spięłam wszystko wsuwkami i założyłam czarną, przylegającą bluzkę z długim rękawem i lekko luźne spodnie moro, zaraz wsuwając czarne trapery. Przeciągnęłam się i uniosłam głowę na dźwięk gwizdka, zaraz spoglądając na bruneta stającego w wejściu do mojego namiotu. Podeszłam do niego, waląc go lekko w ramię. 
- Dzisiaj będę najlepsza. 
- Jeszcze zobaczymy - odsłonił swoje wkurzająco śnieżnobiałe zęby w uśmiechu i przerzucił mnie sobie przez ramię. 
- Puszczaj! - zaśmiałam się mimowolnie i sprawnie odbiłam się od jego pleców, robiąc salto i dzięki temu bez zachwiania stając na ziemi. 
- Idź, bo się wywalisz, niezdaro - pokręcił głową z uśmiechem i ruszył pewnym krokiem przed siebie. Dołączyłam do niego zaraz, nie spuszczając z twarzy uśmiechu. 

*****

Otworzyłam powoli oczy, marszcząc brwi. Zaraz je rozluźniłam i westchnęłam cicho. Przełknęłam ślinę żeby zwilżyć gardło i usiadłam powoli, otulając się bardziej zabrudzonym kocem z dziurami i poszarpanymi brzegami. Otarłam nos i spojrzałam na lekko czarną dłoń. Przeciągnęłam się na tyle ile to możliwe w ciasnym pomieszczeniu, złożyłam starannie koc i odłożyłam na pożółkły materac z ledwo połową wypełnienia. Wsunęłam długie, czarno-brązowe rurki i zmieniłam bluzkę na luźną z krótkim rękawem, następnie zasznurowałam trampki i wyszłam ostrożnie na zewnątrz. Rozejrzałam się po pustej, zniszczonej ulicy pełnej gruzu, kurzu i krwi. Oparłam bok głowy o podniszczoną framugę i znów się rozejrzałam, tym razem po budynkach, błagając w myślach oto, żeby gdzieś był ktoś, kto żyje. Kogo serce nadal bije. Kogo płuca, nawet pełne tego kurzu, pracowały. Żeby mózg, mimo że pełen okropnych wspomnień, był sprawny. Błagałam żeby nie być tutaj sama. 

********************************************************************************

Tak się oto prezentuje rozdział 1 ^^ 
Czekam cierpliwie na opinie i serdecznie witam każdego, kto czyta oraz zachęcam do komentowania, bo to daje kopa energii :* 
Love you!

niedziela, 10 grudnia 2017

Wprowadzenie

 Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj. Może dlatego, że było to wczoraj.
Siedziałam na szczycie góry, spuściłam nogi w dół i patrzyłam jak w horyzoncie pięknie latają wielkie, czarne ptaki, zabijając swoim dziobem wszystkich żołnierzy próbujących ich pokonać. Przechyliłam butelkę, wypiłam kilka łyków i uśmiechnęłam się sama do siebie. Wtedy przypomniałam sobie dzień, w którym już wiedziałam że to się może stać. Poszerzyłam uśmiech i spojrzałam w przeszłość, w ten niesamowity błysk w oku i zawadiacki uśmiech, a później poczułam miecz próbujący przeszyć mój brzuch. Przekrzywiłam głowę.
- Nie ładnie psuć retrospekcji. - uśmiechnęłam się, po czym zmrużyłam oczy i wyjęłam własne ostrze, wcześniej strzelając z knykci.
Królowa zawsze wraca z hukiem. 

piątek, 1 grudnia 2017

Powitanie

Witam wszystkich, którzy zajrzeli, zaglądają, bądź zaglądną na tą stronę :)

Skoro trafiliście na tego bloga, mam nadzieję że szukacie przygód, barwnych opowiadań z każdego gatunku literackiego po trochu, macie masę cierpliwości, wyobraźni i chęci komunikacji :D

Mam doświadczenie w pisaniu, gdyż nie chwaląc się pisałam 2 lata temu jednego bloga, którego zakończyłam z ciężkim sercem. Jeśli ktoś będzie zainteresowany jaki to blog, oczywiście z chęcią podam ;)

Mam nadzieję, że szybko zbierzemy zgrany team, oraz że spodobają się Wam moje pomysły :D Zachęcam od razu do komentowania, pokazywania swojej obecności, bo chciałabym mieć z Wami kontakt! Anyone here?

I jeśli ktoś trafi na to, kto czytał mojego poprzedniego bloga (małe prawdopodobieństwo, ale jeśli jednak) jestem Iga. Ktoś może pozna ^^

Primum gradum tarde

Dzień dobry wszystkim <3  Kocham Was <3  ***** Złapałem ją sprawnie w locie i zgiąłem kolana, tuląc do siebie jej malutką s...